To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Młody Trucker
Forum początkujących kierowców trucków

Dziennik Kierowcy - Od początku

Zubi - 2014-02-15, 15:40
Temat postu: Od początku
Witajcie!

Jako, że niedawno dopiero rozpocząłem starania o uprawnienia, zakładam temat, który może pomóc innym, którzy dopiero rozpoczynają.

Zaczynamy:

20.01.2014r. - Badania lekarskie. Zaczynamy o 8 rano w Medycynie Pracy. laryngolog, okulista, neurolog, badanie krwi (poziom glukozy), badania psychotechniczne.
Laryngolog: zakładają Ci słuchawki, dostajesz przycisk w łapę. Naciskasz, jak usłyszysz bzyczenie. Mi dodatkowo zrobili badanie, jak w podstawówce: pani stanęła w drugim końcu pokoju, "proszę zakryć ucho prawe" i szepta mi cośtamcośtam. Oczywiście zdane, bez żadnego problmu.

Okulista:
Standardowe czytanie literek. Dodatkowo usadzono mnie przed maszyną, zakryto jedno oko, kazano się wpatrywać w punkt w środku maszyny i naciskać przycisk, jak zobaczę kropki poza tą, w którą się wpatrujesz. Najdłuższe badanie, około 20min trwa. Oczywiście zdane.

Neurolog:
Śmiech na sali. Nie dość, że pani przyszła około 13 dopiero, to jeszcze "badanie" trwało jakieś 2 minuty z wypisaniem papierka włącznie. "Badanie" polegało na zadaniu pytania "czy uskarża się pan na jakieś bóle? Napady padaczki etc.". Zdane. Dobrze, że okresowo sam robię takie badania.

Badanie krwi:
Kłucie w palec, sprawdzenie poziomu cukru, "książkowe" "do widzenia" :)

Badania psychotechniczne:
Dostajemy na początek kwestionariusz. Tak/Nie. 40 pytań na temat Ciebie typu: "Widzisz cierpiące zwierzę, cieszysz się?", "Zawsze denerwuję się na drodze" etc.
Następnie dostajemy testy na IQ z lat 70. Dopasować należy odpowiedni obrazek to tych, co są podane w przykładzie. Tak na dobrą sprawę, problem mi sprawił mi tylko ostatni obrazek.
Przechodzimy do praktyki. Najpierw siadamy przed maszyną i za pomocą pilota ustawiamy 3 kreseczki w tej samej odległości. Następnie wpatrujemy się w dwie wirujące tarcze (na tarczach są czarne kropki, po jednej na tarczę) i musimy nacisnąć przycisk w momencie, kiedy tarcze obracają się tym samym tempem.
Kolejna rzecz. Siadamy, dostajemy pedał pod stopę, przycisk do łapy. I wpatrujemy się w sygnalizator (czerwony/żółty/zielony). Nie pamiętam teraz dokładnie, ale na zasadzie: czerwony/sygnał dźwiękowy nie naciskamy nic, żółty - naciskamy przycisk w łapie, zielony - naciskamy pedał.
Wchodzimy do ciemni. Ciemnia taka, że przez szpary w drzwiach widzimy światło :). Ale to nic. Po jakiś 5 minutach siedzenia w totalnej ;p ciemności widzimy kółeczko. Kółeczko ma przerwę. Musimy powiedzieć "na której godzinie" jest ta przerwa. Następnie włącza się dość ostro świecąca tabliczka, z różnymi literkami. Mamy się wpatrywać w tę tabliczkę, następnie ta gaśnie i wyświetlane są figury geometryczne (trójkąt, koło, kwadrat) i musimy je nazwać. Cały ten test (teoria i praktyka) w 25 minut obskoczona, oczywiście zdana.

Lekarz Medycyny Pracy:
Wypisuje nam orzeczenie lekarskie uprawniające nas do rozpoczęcia kursu na kat. C. I tutaj następuje pierwszy zgrzyt: twierdzi, że wystarczy ten świstek do KW. Człowiek nieświadomy, to bierze te wszystkie papierki, uiszcza opłatę w wysokości 318zł i cieszy się, że dopiero 16. (Znajomy na badania okresowe chodził przez 3 dni bo takie były kolejki do każdego ze specjalistów :/)

Z w/w papierkami udajemy się do Urzędu Komunikacji:
Wypełniamy druk, piszemy na jaką kategorię chcemy startować. Wpisałem od razu C i C+E. Pani poinformowała mnie, żebym w ciągu tygodnia od zdanego egzaminu na C przyszedł i napisał podanie, żeby nie wydawali mi jeszcze prawa jazdy.

Z dostanym papierkiem idziemy do OSK.
Ja wybrałem taki, który ma IDENTYCZNY pojazd, jak ten w WORD. Wcześniej również sprawdziłem, że mają najwyższą zdawalność w naszym rejonie.

Pierwsze dwa tygodnie to teoria. Przypomnienie zasad z kat B, do tego przepisy stricte dla C. Zakończone wewnętrznym egzaminem z teorii. Zdane 74/74 :)


Kwalifikacja Wstępna przyspieszona:
Postanowiłem rozpocząć równolegle do kategorii C i C+E Kwalifikację Wstępną przyspieszoną. I tutaj zgrzyt z Medycyny Pracy się ujawnił. Nie mam zaświadczenia lekarskiego do KW. No to wybieramy się do MP.
A tam PRL, jak żywy. Pani pielęgniarka mówi mi, że nie dostanę takie świstka, "bo nie mam jeszcze kat. C i nie mogą wpisać mi nieprawdy". Mogą mi wpisać, że mogę podjąć pracę jako kierowca kat. B, bo takie mam prawo jazdy. Zadzwoniła nawet do lekarza, bo to on w końcu decyduje. Poszedłem do tego lekarza, a tam to samo. Nie mam zdanego egzaminu - nie mam zaświadczenia lekarskiego. Wkur.....zdenerwowałem się znacznie, wróciłem następnego dnia bogatszy w odpowiednie paragrafy, konsultacje w UK, OSK i internecie. Tym razem poszedłem do Biura. Tam opowiedziałem historię, pani gdzieś tam poszła, wróciła po 20min., powiedziała, że lekarza nie ma i jutro żebym przyszedł i odebrał z rejestracji brakujący dokument :) Całość trwała tydzień. ZTCW to lekarz był, tylko schował się przede mną :). W tym grajdołku nie rozróżniali KW od Kursu na przewóz rzeczy!!!. Na pewno nie wrócę do tego siedliska PRL'u. Szkoda mi tylko okulistki, bo to specjalistka najwyższej rangi.

Od przyszłego tygodnia rozpoczynamy jazdy i KW. Wpisy będę aktualizował w miarę postępów. Jak macie pytania, dawajcie na PW, będę zamieszczał tutaj odpowiedzi, na te najczęstsze.

wsobol - 2014-02-17, 14:31

Jeśli chodzi o badania i zaświadczenie lekarskie to trzeba pamiętać, że druk zaświadczenia na potrzeby kursu prawa jazdy różni się od druku zaświadczenia na KW numerem paragrafu na który się powołują. Reszta jest niemal identyczna, łącznie z wpisem lekarza, do tego stopnia, że żeby nie pomylić obydwu zaświadczeń musiałem sobie styłu napisać które jest które.

Co do samego zaświadczenia lekarskiego do kursu na prawo jazdy bardzo ważnym jest, aby lekarz w rubryce kategoria wpisał od razu obydwie kategorie: C i C+E. W przeciwnym razie jak zdasz egzamin na C i będziesz chciał robić zaraz kurs na C+E, to czeka Cię ponowna wycieczka po zaświadczenie.

mobil1994 - 2014-02-17, 18:27

Zubi, fajnie Ci to wyszło, moze to być pomocny "schemat" co jak po kolei ma robić przy zdobywaniu uprawnień.
mobil1994 - 2014-02-24, 07:32

Jakiś spam bot atakuje, zamykam w razie prośby o otwarcie śmiało pisać na PW.
Zubi - 2014-03-27, 22:28

Zaczęliśmy teorią. Po co mi to? Przecież ja już jeżdżę od paru ładnych lat! Ja to już wszystko wiem!
No wyszło jednak, że nie wszystko. Skąd miałem wiedzieć, że w mieście 50km/h w dzień max, w nocy oczywiście 60km/h. A co, jeżeli jest znak ograniczenia do 80? Nico, dalej 50km/h trzeba zaginać. Zdziwko, bo nikt z zawodowych tak nie jeździ, a nawet policja zbytnio tego nie gania. Do tego opowieści z innych egzaminów, najczęściej popełniane błedy etc, etc.

Jak już przez to przeszliśmy, rozpoczęły się jazdy! Urrrraaa, teraz pokażemy na co nas stać :) Ale zdziwko nawet duże mnie spotkało. Odczucie prędkości zupełnie inne. Myśląc, że jadę prawie 60km/h okazało się ledwo pod 40. Przyzwyczajenie się, że koła są pode mną, a nie w dziobie przede mną też chwilę zajęło. O dziwo, biegi przyszły naturalnie. Zmiany na początku mało płynne, redukcje nie wychodzą, jak trzeba, ale to się wyczuje z czasem. Ruszanie pod górkę, z hamulca postojowego to już bajka.

Lekko się zdziwiłem, że najpierw jeździliśmy po mieście. Plac odwiedziłem gdzieś na 6 godzinie? Standardowo, łuk do przodu, do tyłu. Później parkowanie równoległe. Parkowanie skośne, prostopadłe tyłem/przodem to już bajka. Wspominałem, że auto ma takie same wymiary, jak egzaminacyjne? Oczywiście to pomaga w znacznym stopniu, jak i uwagi, które instruktor daje nam na początku. Po chwili możemy praktycznie wykonywać wszystkie manewry z zamkniętymi oczami (oczywiście żart ;) ).

O czym należy pamiętać? (wybrane tendencyjnie):

1) Prędkość - podwyższenia nas nie obejmują, ograniczenia już tak!

2) Zmiana biegów - najpierw wrzucamy luz, następnie dopiero zmieniamy skrzynię góra/dół (tak jest w tym manie, oraz egzaminacyjnym). Inaczej skrzynia nam się zablokuje. Ale bez paniki, przerzucamy na górną skrzynię, czekamy sekundę, przerzucamy na dolną i działa :)

3) Skręcamy pod dupą :) czyli koła są pod siedzeniem, czyli dojeżdżamy praktycznie pod sam skraj, czy to łuku, czy krawężnika.

4) Zwracamy uwagę na ograniczenia tonażowe. Wysokościowych na szczęście u mnie nie ma :). Jak tylko zobaczymy, że prowadzą nas pod zakaz, szukamy możliwości ucieczki/zawrócenia

5) Oduczamy się gazowania :) Wszystkie manewry robimy na spokojnie, inni poczekają. Do świateł uczymy się dojeżdżać bez gazu, żeby móc w każdej chwili płynnie zahamować. Jak już dojechaliśmy, a dalej świeci się zielone to dzida i jedziemy. Na przejazdach kolejowych wychylamy się w lewo i w prawo "zachowując wyższą ostrożność". Używamy retardera, nawet jeżeli nie działa :) Zmieniamy biegi płynnie (u mnie każą zmieniać po kolei z 2 do 7). Wyzbywamy się puszczania kogokolwiek, no chyba, że przechodniów. Egzaminatora pytamy oczywiśćie przed egzaminem, czy jeżeli będzie nas ktoś wpuszczał, to czy możemy skorzystać, czy nie :).

Na razie tyle, jak coś jeszcze będzie to napiszę (z egzaminu napiszę, jak już będę go miał).

Pozdrawiam

[ Dodano: 2014-07-25, 21:18 ]
Egzamin na C? Śmiechowo trochę, ale po kolei:

1) Teoria - po kilkunastu godzinach w internecie, korzystanie z płyty z ośrodka, pytań do znajomych - zdane na grubo ponad 90%. Na teorii jedyny na C, reszta młodzieży na B. Ich zestresowane miny były przezabawne, zakończyłem jako pierwszy, reszta była prawie w połowie. Pytania w sumie logiczne, naprawdę nie ma się co obawiać.

2) Praktyka - ta następuje później niż teoria (nie tego samego dnia). Dziwne to trochę, ale ok. Stawiliśmy się we 3-ch, z czego ja na C, koledzy C+E. Ja zacząłem plac. Standardowo łuk, prostopadle tyłem, skośnie przodem. Zero poprawek, wszystko ładnie i szybko. Przed manewrami miałem przedstawić poziom oleju i bodajże światła mijania. Koledzy zaczęli plac z przyczepą. Pierwszy - fajnie spiął zestaw, resztę manewrów też poprawnie. Trochę się stresował, bo w OSK nie uczyli go sprzęgania i rozsprzęgania zestawu! Tak takie szkoły też są u nas.
Drugi kolega niestety poległ na cofaniu na łuku. Zestaw też sprzęgał 20min. Zostało nas dwóch. Kolega pojechał na miasto, ja "trochę" poczekałem. Jak, wrócił, rozsprzęgnął zestaw i czas na mnie! Nie będę opisywał jazdy, bo co miasto to inaczej. Ze śmiesznych rzeczy? Egzaminator non stop głowa w telefonie - w czasie powrotu do ośrodka wyskoczyła mi sarna na ulicę, jakoś tak 100m przede mną. Zdjąłem nogę z gazu, hamulec silnikowy, sarna ucieka, egzaminator się budzi i podniesionym głosem się pyta, co ja wyczyniam. Mówię, że sarna, że niech się rozejrzy. "No patrz pan, rzeczywiście!" :) Zero błędów, egzamin zdany.

Zaczynamy kurs na C+E
Jako, że niedawno uczestniczyłem w wykładach te sobie odpuściłem. Co do praktyki - zdziwiłem się początkowo, czemu od razu na plac pojechaliśmy (oczywiście po pierwszym sprzęgnięciu zestawu). Później przestałem się dziwić. Jak na C jest 35h praktyki, tak na C+E już tylko 25. A z przyczepą najtrudniej na placu. Szczerze, pierwsze 2 godziny to była męczarnia lekka i kilkaset "kobiet lekkich obyczajów" poleciało. Przyczepa nie chce się słuchać, trzeba oszczędnie kręcić kierownicą etc. Pod koniec kursu już fajnie wszystko szło, prawie z zamkniętymi oczami.

Teraz taka mała dygresja. Dzisiejszy egzamin na C+E, ten na placu, to jedna wielka ściema. Żeby opanować tak zestaw, żeby każdy manewr robić na raz (oprócz łuku w sumie) to trzeba mieć codzienną praktykę. Każdy "świerzak" będzie miał problemy. A szkoły uczą na zasadzie: podjedź tutaj, wrzuć R, kiera na maxa w lewo, kiera na wprost jak zobaczysz dyszel, kiera jeden w prawo jak coś tam, jak już wjeżdżasz przyczepą, to prostujesz zestaw. W sumie możesz to zrobić bez lusterka ;) A w prawdziwym życiu? Jak nie wyjdziesz sobie kilka razy, to poprosisz kogoś, coby Ci mówił, że za bardzo do ściany się zbliżasz. No, ale to jest egzamin, tutaj musisz być pierwszorzędny, tak coby partia mogła się chwalić wynikami!!!

Przejdźmy do egzaminu C+E
Wylosowano: Ruszanie pod górkę, prostopadle przodem. I oczywiście sprzęgnięcie zestawu. Ja rozpocząłem od.....rosprzęgnięcia :)
Przyszedłem na odpowiednią godzinę, jedna osoba już czekała. Była to kobieta, drugie podejście do C. Zestaw już czekał, wyszedł egzaminator, popatrzył w papiery, coś tam pomruczał o babach za kierownicą, wytłumaczył plac i kazał rozsprzęgać mi zestaw i że mam 7 minut. Zajęło mi to może 4, auto przygotowane dla koleżanki. Ta, na złość egzaminatorowi, pięknie zrobiła plac. Od razu pojechała na miasto. Po jakiś 40 minutach wrócili, koleżanka zaparkowała pojazd - wszyscy myśleli, że zdała. Ta jednak wyszła zapłakana. Nie zdążyłem zrozumieć na czym ją oblał, bo musiałem już sprzęgać zestaw na miasto. No to zaczynamy:
1) Podjerzdżamy solówką pod/przed przyczepę na b. bliską odległość
2)Zaciągamy hamulec postojowy przyczepy - u mnie polega to na odciągnięciu grzybka czerwonego.
3) Sprawdzamy rozłożenia i zabezpieczenie ładunku, zabezpieczenie burt i plandeki - to tylko mówimy
4) Sprawdzamy stan przewodów - to też mówimy
5) Poziomujemy przyczepę za pomocą stopki
6) Odbezpieczamy zaczep
7) Cofamy dość energicznie, żeby zaczep się zapiął - i tutaj miałem problem. Przypieprzyłem dość porządnie, mimo to, bezpiecznik nie zaskoczył. Pomny filmików, porad i innych, najpierw łapą spróbowałem góra/dół. Nie zaskoczył. Ręćznie - nie dało rady go zaciągnąć. Do kabiny, lekko do przodu, lekko do tyłu - nichuchu. Egzaminator tutaj okazał zrozumienie, kazał kontynuować zapinanie, a po zakończeniu reszty czynności energicznie ruszyć do przodu, przy niezłożonej do końca stopce.
7) Wyłączamy silnik w ciężarówce i zapinamy przewody - u mnie najpierw elektryka, później ciśnieniowe.
8) Sprawdzamy wszystkie światła w przyczepie - wsiadamy do auta, włączamy zapłon, załączamy wsteczny bieg, włączamy światła mijania, światła przeciwmgłowe, światła awaryjne i idziemy je sprawdzić, omawiając. Mówimy również o podświetleniu tablicy rejestracyjnej, wracamy do auta, wyłączamy awaryjne i sprawdzamy każdy z kierunkowskazów (są na innym podpięciu). Na koniec prosimy egzaminatora, żeby wcisnął pedał hamulca a ty sprawdzisz, czy świecą. Mi kazał wcisnąć hamulec i sam sprawdził :)
9) Składamy nóżkę.
10) Wyłączamy hamulec postojowy - u mnie trzeba było wcisnąć ten czerwony grzybek w przyczepie

Jako, że u mnie nie chciał się zapiąć do końca zaczep, pkt 9 musiałem pominąć. Nóżkę tylko podniosłem na maxa. Po tym wszystkim ruszyłem dość energicznie zestawem i......natychmiast wysiadłem odpuścić hamulec postojowy przyczepy (stres, bo przyczepa nie chciała się zapiąć). Teraz już mogłem ponownie ruszyć energicznie i natychmiast po hamulcach. Tada!! Zestaw spięty. Nóźka złożona, można jechać.

W czasie podpinania przewodów, egzaminator śmiał się z innym pracownikiem WORD'u. Okazało się, że śmiali się z egzaminowanej przede mną koleżanki. Wychodziło na to, że egzaminator specjalnie władował ją na "minę", ale jak to sam stwierdził "mogła pomyśleć, a nie pchać się na głupa". Ja wiem, gdzie zrobiła błąd, ale przyznam, że zrobiłbym tak samo. Stres, chęć wykonania polecenia egzaminatora - mina pewna jak 2+2=4. Zawziąłem się w sobie i nie dałem mu żadnych powodów do uwalenia. O dziwo mnie przepuścił tą samą trasą, co miałem na C z wcześniejszym egzaminatorem - bezstresowa w sumie trasa. I o dziwo, traktował mnie normalnie - kazał przerzucać biegi (2->4) etc. W sumie zdziwiony, ale zdałem za pierwszym razem.

Teraz czas na KW i ADR, ale to już w następnym odcinku :)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group